wtorek, 4 lutego 2014

Kim jest Pierrot?

Bardzo często ulegamy stereotypom nie zastanawiając się ani nad własna opinią o danej osobie czy postaci, ani nad tym czy ten stereotyp rzeczywiście jest słuszny. Słyszymy ,,Pierrot’’ i wiemy, że jest to postać smutna, wobec tego z góry zakładamy, że negatywna.. Wiadomo nie chcemy mieć, patrzeć ani wspominać czegoś negatywnego. Ale czy Pierrot jest rzeczywiście postacią negatywną?
Jest to smutny pajac, którzy rozpacza z powodu nieszczęśliwej miłości.   I głownie przez to zakładamy, że raczej nie uosabia on żadnych szczęśliwych uczuć.


Myślę, że nieszczęśliwa miłość, po której człowiek czasem rozpacza to właśnie to co sprawia, że nasze życie nabiera sensu. Gdybyśmy znali to uczucie tylko z tej pozytywnej strony bardzo ciężko byłoby nam docenić jego wartość.
Kiedy myślę o nieszczęśliwej miłości mam przed oczami pełne namiętności uczucie dwojga osób, które w pewnym momencie urywa się i nie znamy jego zakończenia. To piękne. Latami możemy to wspominać, wymyślać  różne  scenariusze a także docenić obecną sytuację. Popatrzeć na swoją drugą połówkę, która czule uśmiecha się do nas i znać wartość tego uśmiechu.
Gdyby ta skazana na taką nazwę ,,nieszczęśliwa miłość’’ w pewnym momencie nie dobiegła nagle końca tylko tworzyłaby przez życie spójną całość wszystkich dni nie wiedzielibyśmy jak odnajdywać w niej radość. Znalibyśmy uśmiechy, pocałunki, czułe gesty, namiętności ale czy gdybyśmy nie mieli porównania wiedzielibyśmy ile dla nas znaczą?

Pierrot to taki symbol ,,nieszczęśliwej miłości’’ paradoksalnie ‘’nieszczęśliwej’’ bo tak naprawdę tej która dawała nam niegdyś radość a później stałą się elementem życia dzięki któremu wiemy jak docenić szczęście.

Kiedyś bardzo lubiłam taką piosenkę Brodki w której śpiewała:
,,Kto z miłości jeszcze nie umarł nie potrafi żyć,
Moje serce kiedyś złamane mocniej kocha dziś’’


Myślę ,że Pierrot jest bardzo pozytywną postacią. Wieszając go sobie na ścianie wiem, że nie będzie przypominał mi o tym, że kiedyś w moim życiu jakiś związek zakończył się smutkiem i rozpaczą ale o tym, że dzięki niemu mogę docenić swoje obecne szczęście :)


Pozdrawiam Was cieplutko :)
Oliwka

12 komentarzy:

  1. piękny post Oliwio :)))
    głos z tel córki wysłany:)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Twoje Pierroty są po prostu cudne.

    OdpowiedzUsuń
  3. Twoje Pierroty są po prostu cudne.

    OdpowiedzUsuń
  4. wspaniały wpis i Pierroty cudne...

    OdpowiedzUsuń
  5. W przeciwieństwie do potocznych wyobrażeń Twoje Pierroty wywołują uśmiech na twarzy. Są piękne. Pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
  6. pięknie napisałaś, śliczne prace tworzysz, pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
  7. Ach te rzęsy i usteczka, pięknie wyszło:-) Jednak mimo wszystko jakoś pierroty do mnie nie przemawiają, choć post bardzo ładnie napisany. Nigdy nie darzyłam ich jakimś sentymentem i ta przypadłość już mi chyba pozostanie;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak zawsze wykonane wspaniale, nie do końca do mnie przemawiają pierroty, jednak Twoje wykonanie jest godne podziwu :).

    OdpowiedzUsuń
  9. Zajrzałam tu pierwszy raz (trafiłam tu z bloga Przystanerk aniołowo) i po zobaczeniu pierwszego zdjęcia wstrzymałam oddech :O Matko kochana jakie te Pierroty piękne! Zdecydowanie będę do Ciebie zaglądać :) Pozdrawiam serdecznie!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Pięknie napisałaś. Czytając ten post, poczułam się jakbym o sobie czytała. To znaczy, spotkałam już w życiu swojego Pierrota. Te Twoje z masy solnej są śliczne:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Pierroty są cudne, zresztą nie tylko one , aż do zakochania !

    OdpowiedzUsuń