czwartek, 20 listopada 2014

Spotkanie ze znaną dziennikarką i kilka refleksji

Witajcie :)
Dziś wreszcie miałam optymalne warunki do tego, żeby coś więcej Wam napisać.
Ostatnie 2 dni mój mąż miał wolne i został w domu więc chciałam spędzić z nim trochę więcej czasu bo niestety niezbyt często nam się to zdarza. Blog odsunęłam na bok i cieszyłam się tym , że możemy pobyć razem :)
Jak wiecie ostatni weekend spędziłam na uczelni. Bardzo lubię jeździć na zjazdy bo oprócz tego, że mogę się czegoś nauczyć to jeszcze widzę się ze znajomymi i mam jakąś odskocznię od domu.

Wśród zajęć w tym semestrze mam między innymi ćwiczenia zatytułowane ,,Radiowa i telewizyjna obsługa eventów'', które prowadzi P.Jacek Wroński, dziennikarz radiowy i telewizyjny, publicysta i menadżer. Całkiem sporo jest o nim napisane na Wikipedii więc jeśli ktoś miałby ochotę można sobie wygooglować :)
Na ostatnich zajęciach przygotował dla nas bardzo miłą niespodziankę bo zaprosił dziennikarkę Małgorzatę Naukowicz. To również kobieta z ogromnym doświadczeniem. Niegdyś była związana z TVP, później pracowała w trzeci programie polskiego radia a obecnie pracuje w Informacyjnej Agencji Radiowej (IAR). Zajmuje się głownie polityka, 5 dni w tygodniu spędza w sejmie i bardzo często też towarzyszyła wcześniej premierowi, a teraz Pani premier.
Niesamowite są spotkania z takimi ludźmi. Można z pierwszej ręki posłuchać o rzeczach, o których człowiek nie miał w ogóle pojęcia.
W zeszłym roku opisywałam Wam bardzo krótko takie spotkanie z dziennikarką Radia Zet, pamiętam, że wtedy wstrząsnęła mną wiadomość o folderach ,,Funeralia'' czy ,,Zimne nóżki'' w materiałach radiowych. Jeśli nie czytaliście wtedy to zapraszam teraz przy okazji. (TU)
Ciężko będzie mi przekazać Wam wszystkie ciekawostki bo co innego słuchać tego w luźnej rozmowie, a co innego pisać jak wie się o pewnych rzeczach dość wybiórczo.

W każdym razie mimo tego, że wszyscy dziennikarze mówią, że ,,to nie jest wcale tak kolorowo jak się wydaje'' ja i tak uważam, że mają pasjonujące życie. Poznają ciekawych ludzi, podróżują i cały czas się uczą czegoś nowego.
Pani Małgorzata opowiadała nam bardzo dużo o swoich podróżach. Mam wrażenie, że odwiedziła (bo niestety z tego co mówiła nie za bardzo jest czas żeby zwiedzać ) chyba z pół świata. Większość krajów Europy, USA, Kanadę, Japonię czy Chiny. Słuchałam tego z szeroko otwartymi oczami.
Niedawno była na wyjeździe w Arabii Saudyjskiej, w której z racji tego, że panuje tam islam musiała chodzić w tradycyjnym muzułmańskim stroju- abaji.
Zwykle ludzie wyjeżdżający do krajów afrykańskich nie spotykają się z tak rygorystycznym przestrzeganiem tych zasad bo w strefach turystycznych każdy chodzi tak jak mu się podoba, a tam w taki upał praca wymagała poświęcenia.
Pani Małgorzata czasem relacjonuje ustalenia z posiedzeń Rady Europejskiej. Kiedy o tym mówiła wybuchł temat Donalda Tuska i jego znajomości języka angielskiego. Odkąd tylko został wybrany na przewodniczącego Internet ogarnęły memy o jego braku kompetencji.
Jednak z tego co powiedziała nam dziennikarka Donald Tusk od wielu miesięcy bardzo ciężko pracuje nad nauką języka i bardzo dobrze sobie radzi. Wbrew temu co większość osób myśli nawet nie mógłby pozwolić sobie na nieznajomość języka ponieważ w obradach Rady Europejskiej uczestniczą tylko przedstawiciele państw i przewodniczący. Kiedy jest sygnał o rozpoczęciu obrad wszyscy asystenci, tłumacze i dziennikarze zostają wyproszeni i wszystko odbywa się za
zamkniętymi drzwiami.
Kiedy wychodzą po wielu wielu godzinach, dziennikarze machają do ''swoich'' jakimiś chustkami i otrzymują jakiś krótki raport. W dobie dzisiejszej technologi dziennikarz radiowy na miejscu obrabia plik i wysłała go do radia, więc zwykle w ciągu 15-20 minut materiał już jest wyemitowany jeśli akurat jest serwis informacyjny.
Kiedy o tym opowiadała mówiła, że iż polityka jest jej konikiem strasznie nie lubi takich wyjazdów bo czas tego obradowania ciągnie się w nieskończoność i wtedy jest strasznie nudno.
Pan Jacek, który prowadzi nasze zajęcia wtrącił się kiedy o tym mówiła i stwierdził, że Pani Małgosia bardzo kreatywnie wykorzystuje ta nudę i później można usłyszeć w radiu rożne ciekawostki np. szczegółowe opisy dostojnych foteli w miejscu obrad Rady Europejskiej i nie tylko.
Przy okazji tej rozmowy uświadomiła nas, że to wcale nie jest tak fajnie, że wyjeżdża za granicę i ma czas, żeby coś zwiedzić, zobaczyć. Obrady zwykle zaczynają się późnym popołudniem a kończą często po 24:00 więc biorąc pod uwagę, że o 7:00 już startuje samolot powrotny do Polski dziennikarz ma czas, żeby dojechać do hotelu, wziąć prysznic i uregulować rachunek za pokój.
Większą cześć naszego spotkania zajęły rozmowy nawiązujące do afery z Adamem Michnikiem. Nie za bardzo chciałabym się w tym rozpisywać bo jak usłyszę coś takiego to później męczy mnie to przez kilka dni i nie mogę przetrawić niesprawiedliwości jaka rządzi światem.
Ciężko mi jest przełknąć to, że politycy (posłowie, senatorowie) zarabiają po 13tyś. złotych miesięcznie i do tego jeszcze kradną państwowe pieniądze na każdym służbowym spotkaniu czy wyjeździe. Do tego każdy z nich dostaje 15tyś. złotych na biuro poselskie w którym najczęściej przedstawiają lewe faktury i kradną na spinaczach i czym tylko się da.
Dookoła każdego z nas są rodziny, które starają się każdego miesiąca przeżyć z jednej pensji często nie większej niż 1,5tyś. złotych, a ludzie, którzy są po to aby zmieniać rzeczywistość na lepszą i szukać rozwiązań dla problemów ludzi obwożą się po drogich restauracjach i wydają na jednego szampana podczas kolacji równowartość miesięcznej pensji szarego człowieka.
Rozumiem, że w momencie ważnych spotkań, które mogłyby zaowocować jakimiś korzyściami dla ogółu takie kolacje są potrzebne. Wiem też, że politycy powinni jakoś wyglądać więc nie założą pierwszego lepszego garnituru tylko muszą jakieś pieniądze zainwestować w swoją garderobę ale po tym co usłyszałam na tych zajęciach zastanawiam się czy w ogóle istnieje jakaś sprawiedliwość.
Myślę o tych policjantach, którzy nikomu nie odpuszczą wlepienia mandatu, gdzie w niektórych okolicznościach na prawdę wlepienie go jest niedorzeczne, a tu ludzie, którzy zajmują najwyższe stanowiska na każdym kroku wyrywają od państwa pieniądze. Usłyszeliśmy np. że jadę w 4 osoby na spotkanie czy jakąś sesję a później wszyscy czworo ubiegają się o zwrot kosztów za paliwo i nikt tego nigdy nie sprawdza. Widać te 13tyś. to jeszcze za mało.
W naszej gminie wójt mógł ustalić sobie pensje  w przedziale do 12tyś. ale nie wziął maksimum tylko z tego co wiem ustalił sobie 6tyś.zł, żeby resztę tych pieniędzy przeznaczyć na jakieś inne cele w gminie. Ostatnio w czasie wyborów jedna mieszkanka gminy wstawiła jego zdjęcie na FB i napisała ,,jeden na milion'' myślę, że może nawet na kilka milionów. W zasadzie nie wierzę w to, że jest drugi taki jak on.
Miałam się nie rozpisywać, a tu już przeleciało kilka linijek ale na prawdę nie chce o tym myśleć.
Zawsze jak oglądam wiadomości to niektóre newsy tak strasznie mnie przygnębiają, że siedzę przed telewizorem i zastanawiam się czy to poważnie dzieje się na prawdę. Bo ciężko w to uwierzyć.
Zwykle jak oglądam jakieś filmy w których pokazują oszustwa, zbrodnie, jakieś wielkie tragedie czy to pięcie się po trupach do celu, często władzy to odbieram to jak jakąś zmyśloną historię, ubarwioną dla większej oglądalności. Wobec tego kiedy naglę dowiaduje się, że takie rzeczy dzieją się naprawdę to nie mogę tego pojąć.
Niedawno przy okazji wyborów samorządowych mogłam się przekonać jak ogromna jest ludzka zawiść i do czego są zdolni żeby dojść do władzy. Na Echo Dnia jest utworzone forum o naszej gminie, na którym ludzie wypisują różne bzdury. Prawdę mówiąc zanim zaczęłam pracować w szkole nawet nie pomyślałam, że coś takiego istnieje i że ludziom chce się coś tam wypisywać, ale jak widać jeszcze wielu rzeczy nie jestem świadoma. Na owym forum można poczytać bardzo dużo obelżywych komentarzy o osobach kandydujących w wyborach z naszej gminy o których akurat można wypowiedzieć się jedynie pozytywnie. Od razu można się domyślić kto jest autorem tych anonimów bo akurat na osoby którym należało by się naprawdę wytknąć wiele spraw ( i też kandydowali) nie ma tam ani słowa albo jest bardzo mało.
Całe szczęście krecia robota hejterów na nic się zdała bo i tak wygrali Ci, którzy na to zasługiwali bez względu na głupoty, które były o nich napisane na forum.

Trochę poniosły mnie emocje i odeszłam od tematu. Wracając do spotkania z naszym gościem to niestety pech chciał, że najwięcej usłyszeliśmy o polityce (albo czarnej stronie polityki) i tym o czym wolałabym nie myśleć. Trochę to nakręcał jeden ze studentów, który przyszedł na nasze zajęcia bo pracuje jako asystent posła i też chciał się pochwalić takimi wiadomościami ale jakoś nie jestem mu wdzięczna za tą wiedzę.
Wiele osób mówi mi, że jeśli chce być dziennikarką będę musiała się interesować polityką. Może i tak, ale na pewno nie będę się zajmować tym tematem bardziej niż to konieczne. Pewnie musiałabym to lubić i wiedzieć wszystko o tym co sie dzieje w państwie jeśli chciałabym pracować serwisie informacyjnym, gazetach typu Polityka, Newsweek, Do Rzeczy, Uważam Rze,  itd. Ale nie o takim dziennikarstwie myślę..
Może bujam w obłokach ale wiem, że kiedyś będę pisać/mówić albo przygotowywać programy o jakiś ciekawostkach z życia, świata nauki, biologi, przyrody, rękodzieła, dawnych obyczajów, stylu życia itp.
Niesamowicie imponuje mi Martyna Wojciechowska jako dziennikarka, podróżniczka i ogólnie jako kobieta. Może kiedyś napiszę coś więcej na ten temat ale jednym z moich marzeń jest pracować właśnie tak jak ona (choć to pewnie najbardziej niemożliwe do zrealizowania). Ale o tym może kiedy indziej bo juz i tak mam pewne obawy czy chociaż połowa z Was dotrwała do tego momentu :).

W każdym razie ciesze się ze spotkania z Małgorzata Naukowicz, później dokładnie zwiedziłam jej profil na FB i prześledziłam informacje z sieci. To bardzo miła osoba i na pewno dzięki spotkaniu z nią poszerzyłam znacznie swój zakres wiedzy o tym zawodzie.

Ogólnie muszę powiedzieć, że tą sobotę zaliczam do udanych dni na uczelni bo podobnie jak na poprzednim zjeździe mogłam polatać po szkole z kamerą i podszkolić się w kręceniu ujęć. Bez wątpienie przyda mi się to przy realizacji mojego licencjatu. O którym na razie nie wiele słychać ale bez kitu biorę się do roboty! Mam zamiar :)

Dzień zakończyłam spotkaniem ze znajomymi przy kilku lampkach wina, więc cieszę się, że rano 15 listopada kiedy tak ciężko było mi się zwlec z łóżka powiedziałam sobie, że muszę wstać i jechać.
A tu taka migawka z wieczoru :)



Twórczo dziś kilka zdjęć świątecznych i letnich aniołków. Niektóre widzieliście już na FB ale nie wszyscy korzystają z FB więc uzupełniam i  na blogu.

Sukieneczki letnich aniołków i ozdoby są ozdobione elementami z foremek, które zakupiłam sobie na kolczyki z fimo, ale niestety nie mam czasu na razie ich robić, a nie mogąc się doczekać postanowiłam wykorzystać ich na pracach z masy solnej.



 Tu pomalowany aniołek, którego robiłam podczas zajęć o których Wam niedawno pisałam. Umówiłam się na druga część zajęć związana z malowaniem ale obawiam się, że przed świętami raczej nie dam rady więc już pomalowałam mojego aniołka. Myślę, że Panie jak swoje wypiekły tez z pewnością nie mogły się doczekać i już je pomalowały. Chętnie zobaczyłabym efekty.

Pozdrawiam Was cieplutko,
Oliwka

2 komentarze:

  1. Jestem pod wrażeniem aniołków :) Prześliczne!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dawno już nie było tu takich wpisów. Wszystko sobie przeczytałam spokojnie;-) praca jak Martyna- no niech Ci się ziści,bo opisu polityki raczej bym nie życzyła;-) aniołki jak zawsze słodkie:-)

    OdpowiedzUsuń