Tak długo mnie tu nie było, że czuje się jakoś nieswojo :D Ale mam nadzieję, że to uczucie szybko minie i znów wpadnę w rytm wstawiania wszystkiego na bieżąco na bloga.
Moje lutowe i marcowe prace pokazywałam na fanpage na Facebooku ale wiem, że nie każdy korzysta z Facebook'a dlatego może zacznę od uzupełnienia tego czego nie widzieliście, a w sumie mam tego całkiem sporo.
Zacznijmy od zająców :)
Były też baranki z kaszą gryczaną :)
I z różanym futerkiem.
Były wianuszki i koszyczki z niezapominajkami :)
Na blogu nie pojawiły się też zdjęcia aniołków komunijnych dla dziewczynek. Wersja delikatna z różowym kwiatuszkiem :)
A także najnowsze podziękowania komunijne dla chłopców :)
Mam jeszcze kilka prac, ale może nie wszystko na raz bo ten post jest już i tak mega długaśny, a to jeszcze nie koniec.
A więc może się trochę wytłumaczę :)
Ostatnio nie bywam tu bo żyję na prawdę szybko i intensywnie. Nie będę Wam opowiadać wszystkiego ze szczegółami ale w moim i tak już napiętym grafiku pojawiło się kilka nowych wyzwań.
Zacznijmy od tego, że od połowy stycznia postanowiłam wziąć się za swoją kondycję i trochę zadbać o swoje zdrowie więc zapisałam się na zumbę :) Pewnie większość z Was widziało na Facebooku filmik konkursowy, pod którym prosiłam o lajki. Dziękuje wszystkim bardzo gorąco, którzy zagłosowali !! :) Niestety muszę powiedzieć, że nie udało mi się wygrać ;( No cóż, może następnym razem.
Przy okazji wzięłam się też za swój kręgosłup. Przez 3 lata siedzenia nad biurkiem nad aniołkami trochę zaniedbałam mięśnie, które powinny trzymać moją oś więc staram się to teraz trochę wzmocnić. Kilka razy w tygodniu jeżdżę na dosyć intensywne ćwiczenia, które są porównywalne z 50 minutami skakania na zumbie :) Także dużo sportu w moim życiu ostatnio.
Zaangażowałam się też w pomoc dzieciakom w szkole. A w czym rzecz? Już wyjaśniam :)
Nauczycielka j.angielskiego, która jest wychowawczynią klasy V w przyszłym roku chciałaby zorganizować wycieczkę do Anglii. Wielu rodziców niestety nie ma możliwości wysłać dzieci na taką wycieczkę bo koszt jest dwa razy większy niż koszt zwykłej wycieczki 3-dniowej w Polsce, która jest organizowana co roku. Ich wychowawczyni wpadła na pomysł aby poprzez różne akcje nazbierać trochę pieniążków tak aby zmniejszyć koszty.
Pierwszą akcją były baranki wielkanocne :D Przez ostatnie 4 tygodnie zostawałam po swojej pracy jeszcze na kilka godzin żeby lepić z dzieciakami i pomóc stworzyć świąteczne upominki, które już w tą niedziele uczniowie będą sprzedawać pod kościołem. Całe to przedsięwzięcie jeszcze bardziej utwierdziło mnie w przekonaniu, że zawód nauczyciela to bardzo ciężki kawałek chleba i chylę czoła przed wszystkimi, którzy się na to decydują :)
Mam kilka migawek z tego lepienia ale niestety jest ich niewiele bo musiałam sporo pomagać i nie miałam czasu na zrobienie zdjęć.
Przy okazji gorąco zapraszam na niedzielę do kościoła w Goździe wszystkie miejscowe osoby po baranka ! Dzieciaki będą już od 8:00 sprzedawać także uprzejmie proszę zachęćcie ich do dalszej pracy i przygarnijcie baranka do swojego koszyczka :)
Dziś muszę już uciekać i nie mam zupełnie czasu na dłuższe tłumaczenia ale widząc datę ostatniego wpisu samej mi nieprzyjemnie ;/. Jutro jadę do szkoły, także zajrzę tu ponownie dopiero po niedzieli.
Pozdrawiam Was wszystkich bardzo cieplutko!
Oliwka
przepiękne prace, fajne są takie zmiany, w końcu każda z nas dochodzi do momentu aby zadbać o siebie , a nie tylko o innych. Wspaniale się pracuje z dziećmi, chodź nie każdy umie , super pomysł i fajnie że dzieci pomagają w tym wszystkim , gratuluję wyzwań, życzę wytrwałości i oby dzieciom wycieczka wypaliła :)
OdpowiedzUsuńIle wspaniałości w tym czasie powstało. Aż oczy szaleją widząc te śliczności i jakie pomysłowe...kasza gryczana - bardzo efektowne. Powrót po długiej nieobecności to uczucie jak pójście do pracy po długim urlopie:)) kilka dni i już jest w porządku. Podziwiam też zapał i liczbę zajęć. A już najbardziej tak szczytny cel. Aż się wzruszyłam. Aż się chce coś działać dla takich dzieciaczków. Życzę dużej sprzedaży i oby cel został zrealizowany. Trzymam kciuki:)
OdpowiedzUsuńPiękny gest z pomocą dzieciakom. Mam nadzieję, że uda im się zebrać fundusze na wycieczkę:-)
OdpowiedzUsuńMogę tylko napisać - jesteś niesamowita!!! :)
OdpowiedzUsuńprace cudne :) na szczęście jestem na bierząco z Twoimi solniaczkami na fb :) Świetnie dzieciaki lepiły, widać zaangażowanie i dobrą zabawę:) Życzę miłej, pracy i dużo zapału i weny twórczej :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Aneta
Króliczki są miodzio :), trzymam kciuki za sprzedaż oby dzieciaczkom się udało :)
OdpowiedzUsuńJakie słodziaszne te króliki :) wogóle wszystkie prace piękne :) i dzieciaki jakie zapracowane
OdpowiedzUsuńPrześliczne prace :) podziwiam i czekam na więcej :)
OdpowiedzUsuńOj faktycznie sporo się u Ciebie ostatnio dzieje! Pięknie, że pomagasz dzieciakom :)) Fajne stadko się tam ulepiło!
OdpowiedzUsuńPowodzenia i wytrwałości!
Ale śliczności narobiłaś!!!!!!! Podziwiam!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńWszystko cudne! Jednak to króliki wymiatają :)
OdpowiedzUsuńExtra pomysl z tym lepieniem przez dzieci zeby obnizyc koszty wycieczki ;)
OdpowiedzUsuńPrzecudne są te zajączki !!! Widac w nich oryginalność i staranność !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
www.origami-pasja.blogspot.com